Zwrot "w 15 minut" w kuchni kojarzy się tylko z jedną osobą i chyba słusznie. Jest to oczywiście Jamie Oliver. Trafiło i na mnie Jamie przekonał mnie do laksy z kurczakiem, a skoro w 15 minut, to czemu nie! Pojechałam do sklepu dokupiłam kurczaka i dynię (niestety nie było masłowej jak w oryginalnym przepisie, więc musiałam zdecydować się na najzwyklejszego "Jacka". Wprowadziłam jeszcze kilka modyfikacji, jednak nie powinny one mieć wpływu na czas przygotowania.
Kolacja miała być gotowa na 21:30 więc zgodnie z 15 min instrukcją zaczęłam o 21:10.
Składniki:
4 pałki z kurczaka
miód
sezam
sól
pieprz
przyprawa 5 smaków
LAKSA:
kostka drobiowa
dynia (no i teraz pojawia się problem ile powinno być tej dyni, po starciu na tarce wyszło mi ok. 6 szklanek)
2 ząbki czosnku
1 kawałek imbiru
wielkości kciuka
1 świeża czerwona
chili
1 łyżeczka kurkumy
½ pęczka dymki
1 czubata łyżeczka
masła arachidowego (czyli po prostu masło orzechowe)
4 suszone liście
limonki kaffir (no i tutaj pojawił się problem, zamiast liści użyłam całą limonkę, nie obraną i porządnie wymytą)
½ pęczka świeżej
kolendry (Jamie poleca, aby nie używać liści a same łodygi, ja jednak wrzuciłam jedno i drugie)
1 łyżka oleju
sezamowego Biolevita
1 łyżka sosu sojowego
1 łyżka sosu rybnego
300 g makaronu
ryżowego wstążki
2 pęczki szparagów (nie miałam więc nie użyłam, za to dołożyłam zieloną fasolkę szparagową)
1 puszka (400 g) mleczka kokosowego
limonka
Przepis zaczyna się od doprawienia kurczaka, który jest już wytrybowany, a tutaj łoppsi! Mój kurczak wciąż ma kości, co więcej nie wiem czy łatwo kupić pałki bez kości. No więc wzięłam się za trybowanie, co w efekcie wykorzystało całkowicie limit 15min. Gdy już mi się udało mogłam zacząć gotowanie Jamiem.
Obtaczam mięso w soli, pieprzu i przyprawie 5 smaków. Rozbijam udka na grubość 1,5cm. Kładę na grillowej patelni (takiej nie miałam więc padło na zwykłą z odrobiną oliwy) i smażę po 3-4 min z każdej strony.
Do garnka wlewam 800ml wody i gotuję, następnie wrzucam kostkę rosołową.
Myję dynię i ścieram na tarce z grubymi oczkami (tutaj znowu Jamie przejmuje prowadzenie, ponieważ wrzuca całość do malaksera z nakładką tarki). Wrzucam dynię do wrzącego bulionu. Wyjmuję mój blender i wrzucam do niego: obrane ząbki czosnku, obrany imbir, chili, kurkumę, dymki (wcześniej odcinam przerośniętą bulwę), masło orzechowe, liście limonki kaffir (zamiast liści cała limonka), kolendra. Wlewam olej sezamowy, sos sojowy i rybny. Miksuję na pastę i rzucam do bulionu. Wrzucam mrożoną fasolkę, wlewam mleczko kokosowe i dodaję makaron. Gdy makaron zmiesza się z sosem wyciskam limonkę i doprawiam jeszcze sosem sojowym. Całość mieszam i wyłączam palnik.
Kładę kurczaka na rozgrzaną patelnię, polewam miodem i posypuję sezamem. Czekam, aż miód ładnie obtoczy kurczaka.
Laksę posypuję kolendrą, chili i cząstkami limonki.
Smacznego!
P.S. Czas przygotowania w moim wykonaniu, to ok. 10 razy więcej niż deklaruje Jamie. Samo trybowanie zajęło mi dużo czasu, ścieranie na tarce dyni, szukanie po całym domu składników, muszę też przyznać, że robiłam to w dość rozlazły sposób, robiąc w tym czasie tysiąc innych rzeczy. Nie mniej żeby zmieścić się w 15 min trzeba się po prostu spiąć i wcześniej przygotować wszystkie składniki. Wyszło pysznie, jednak wcale nie lekko, zdążyłam zjeść i...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz